Wiem, że znowu krótko, ale ostatnio nie mam czasu na poprawki i pisanie, więc rozkładam to w czasie. Chciałam przypomnieć, że to nie jest opowiadanie OC, tak w razie czego, ale jedna czy dwie nowe postacie się pojawią. Jednak i tak motyw przewodni, zostaje ten sam.
Chcę dedykować ten rozdział :
Ayi-za to, że tu jest ^^
Viv-zostawiłaś tu pierwszy komentarz, dotyczący rozdziału
Spokoyoh-dziękuje za zwrócenie uwagi i postaram się poprawiać błędy, jeśli będę miała na to czas, albo się chociaż wyśpię, bo dwie godziny snu to za mało ;-;
I zapraszam na kolejenego bloga o Asakurach, tym razem trojaczkach-
http://wszystko-jest-mozliwe-sk.blogspot.com
-Asakura-san, co się dzieje ?-spytał jeden z członków rady, kłaniając się przed królem- tak jak należy.
Długowłosy chłopak, siedział na tronie wyraźnie czymś się zamartwiając.
Ta negatywna aura, jaką czuł była nie do zniesienia, jednakże musiał dać radę. Czuł, że dzieje się coś złego, ale nawet on jako"Bóg", nie wiedział w czym rzecz.
Wyrwany z zamyślenia, odpowiedział krótko szamanowi.
-Jak na razie nic, ale nic nigdy nie wiadomo.
-Co zamierzasz z tym zrobić ?-padło kolejne pytanie, tym razem od Goldvy.
-Jak na razie, nie będę podejmować pochopnych decyzji, ale skontaktuje się z moim bratem-mruknął, pstrykając palcami. Obok niego pojawił się mały duszek, shinigami.
Hao, podał mu kopertę, wyraźnie zaadresowaną do swojego braciszka. Teraz pozostało tylko czekać...
*****
Po posiadłości jak zwykle dało się usłyszeć, krzyk zdenerwowanej Anny.
Bóle głowy coraz bardziej ją męczyły i ogółem dziwnie się zachowywała.
Yoh był zdumiony nie tylko jej zachowaniem, ale i ubiorem. Itako przestała nosić sukienkę, a zaczęła ubierać jakieś przydługie kimona.
Nigdy nie tolerowała brania jakiś proszków, a teraz sama zaczęła je stosować.
Było to nad wymiar dziwne, może aż wręcz chore.
Słuchawkowy szaman bardzo niepokoił się o narzeczoną, jednak on też nie dawał tego po sobie poznać. Przecież obydwoje nie mogą razem zwiariować, bo co by się wtedy stało ?
Armagedon, chyba...
-Yoh, idź po zakupy-nakazała Anna. Jej ton dawał wyraźnie do zrozumienia-"Sprzeciw się mojej woli, a zginiesz. Nie mam humoru"- więc chłopak wolał nie ryzykować zdrowia.
Podszedł do itako i otrzymał listę zakupów, wraz z pieniędzmi.
Niestety o hamburgerach, mógł sobie teraz pomarzyć... jednakże wolał nie denerwować w tym momencie, itako.
Musiał jeszcze zapytać o najważniejszą rzecz- Kto będzie gotować ?
-Anno, a kto zrobi obiad ?-spytał z lekka zakłopotany. Blondwłosa podniosła na niego nieprzytomne spojrzenie. Dopiero po chwili odpowiedziała:
-Może ty ?-"zaproponowała" z lekkim uśmiechem.
Chłopak jedynie przęłknął głośno ślinę, myśląc.~Ona wie, że nie za bardzo potrafię gotować.~.
W tym momencie, Annie pociemniało momentalnie przed oczami. Nie wiedziała co się dzieje i prawie by upadła, gdyby nie szatyn.
Chłopak przeniósł ją do jej pokoju i położył, na macie, natomiast sam wyszedł, zostawiając ją samą ze sobą.
Kiecy nikogo już nie było w domu, po policzkach dziewczyny spłynęło kilka łez. Odsłoniła ręce, na których widniały jakieś dziwne znaki.
Sama nie wiedziała co one oznaczają. Denerwowała się przez to coraz bardziej, bojąc się nie tylko o siebie, ale też i o ukochanego.
~Przepraszam Yoh, że muszę to przed tobą ukrywać~pomyślała, zamykając powieki.
Czuła się jak kiedyś. Zanim jeszcze poznała Yoh. Zanim znalazła ją Kino-sama.
Usnęła, wtulając się w kołdrę. Było to do niej niepodobne...
****
Asakura biegł, przez miasto do pobliskiego sklepu.
Postanowił, że zrobi wszystko by dziewczyna lepiej się poczuła. Nie ważne jak, to był jego przyjaciółka, a on przecież dba o swoich przyjaciół, bo wszyscy czują się jak rodzina.
Koło niego, pojawił się shinigami. Był taki sam, jaki używał jego dziadek kiedy go jeszcze trenował.
Duszek trzymał w łapce jakąś kopertę i podał ją zdziwionemu chłopakowi, a sam natomiast zniknął, zostawiając szamana.
****
Na pewnej wieży, a dokładniej na Big Benie-siedziała sobie jakaś czarnowłosa dziewczyna, o czerwonych oczach.
Na jej twarzy widniał złowrogi uśmiech, a na jej ramieniu siedział czarny kruk.
Brunetka pogłaskała zwierze po łebku, dalej patrząc na ludzi z góry.
Zaśmiała się na widok tych przerażonych istot, które jak zwykle musiały się zgromadzić, przy kolejnej osobie, która rzekomo popełniła "samobójstwo".
To już czwarte w tym tygodniu...
Dziewczyna wzięła ptaka na rękę i puściła go do lotu...
-Jeśli Asakurowie i reszta jego przyjaciół myśleli, że piekło mają już za sobą, to są w sporym błędzie-szepnęła czerwnooka, dalej spoglądając na ludzi.
Na jej ręce widniała pięcioramienna gwiazda, taka sama jak gwiazda jedności....